Zawód: redaktor

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów

Nadszedł ten moment – dostajesz pierwsze zlecenie w nowym dla Ciebie zawodzie korektora. Tyle już ćwiczeń za Tobą, tyle słowników przeczytanych po nocach, tyle treści z grupy Po drugiej stronie książki przyswojonych, że podchodzisz do zadania ze spokojem. Co może pójść źle? Otóż – bardzo wiele. Przeczytaj trzecią część serii „Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać?”, żeby uniknąć błędów początkujących!

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów - Błąd 1 Anonimowy korektor

Błąd 1. Anonimowy korektor

W pierwszej części naszej serii, kiedy mówiliśmy o zasadach współpracy pomiędzy autorem a korektorem, podkreślałam, jak ważne jest korespondowanie z profesjonalnego adresu mailowego. Żadne tam buziaczki, misiaczki i inne mmmaaarkkki93. Zakładam więc, że mail masz już zmieniony, ale czy wiesz, że w Wordzie także nie jesteśmy anonimowi?

Zdarzyło Ci się kiedyś zaglądać do działu: Plik → Opcje? Jest tam dużo funkcji, które powinny być ustawione, zanim zaczniemy pracę z jakimkolwiek plikiem, ale teraz skoncentrujemy się na jednej. Chodzi o tajemnicze „Personalizowanie kopii pakietu Microsoft Office”. To nic innego, jak ustawianie imienia, nazwiska i inicjałów osoby, która korzysta z programu.

Dlaczego musisz to zrobić? Bo Twoje poprawki i komentarze będą opatrzone albo nazwiskiem, albo inicjałami. Głupio by było, gdyby zleceniodawca wpisał potem do Twoich danych na umowie „shadow89” zamiast nazwiska, prawda?

O tym, jak spersonalizować swojego Worda, mówiłam w grupie Po drugiej stronie książki, w czasie spotkania na żywo dotyczącego korekty przepisów kulinarnych. Całość nagrania możesz obejrzeć na Facebooku, a pod tym akapitem znajdziesz fragment dotyczący ustawiania nazwiska. Wprowadź te zmiany u siebie, jak tylko usiądziesz do komputera!

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów - Błąd 2 Za dużo komentarzy

Błąd 2. Więcej komentarzy niż zmian w tekście

Nie musisz na marginesie zaznaczać, że coś usuwasz albo dopisujesz. Po to włączasz tryb śledzenia zmian (a włączasz go, prawda? – pisałam o nim w drugiej części serii), żeby takie informacje wyświetliły się autorowi tekstu, kiedy otrzyma go od Ciebie po poprawkach. Po co w takim razie są komentarze? W nich umieszczaj sugestie poważniejszych zmian.

Interpunkcja, ortografia, a nawet szyk zdania – to wszystko poprawki, które nanosimy bezpośrednio na tekst. Jeśli dany fragment jest nieporadny stylistycznie i masz pewność, że odbiorcy nie przyjmą go dobrze – również możesz go od razu poprawić. Ale jeśli uważasz, że w danym miejscu czegoś brakuje; jeśli jakieś słowo jest teoretycznie dobre, ale Ty znasz inne, lepiej pasujące do kontekstu; jeśli coś jest niezrozumiałe albo może wywołać negatywny odzew – do takich fragmentów dodaj komentarz, a w nim wypisz swoje sugestie.

Nie zostawiaj autora z samym komentarzem typu: „Tytuły rozdziałów są zbyt do siebie podobne. Może je zmienić?”. Zaproponuj jakieś opcje. Autor oczywiście nie musi ich wybrać, ale to mu pomoże podjąć decyzję o przeredagowaniu tekstu. Zobaczy różne możliwości i wskaże tę, która najbardziej mu odpowiada.

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów - Błąd 3 Ingerencja w styl

Błąd 3. Z dobrego na lepsze

Robisz redakcję tekstu i masz świadomość, że potrafisz napisać go lepiej? Być może rzeczywiście tak jest, ale zanim zaczniesz – otwórz nowy plik w Wordzie. Swój artykuł, książkę czy post na blog możesz pisać, jak uważasz za stosowne, ale poprawiając czyjś tekst, musisz pamiętać o tym, kto jest jego autorem. W poprzednim punkcie pisałam o komentarzach. Jeśli uważasz, że coś może brzmieć lepiej, zawsze możesz na marginesie zasugerować autorowi zmianę. A on nie musi się na nią zgadzać.

Jak wyczuć subtelną granicę między ingerencją słuszną a przesadzoną? Najlepiej ustalić to na przykładach. W pierwszej części naszej serii „Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać?” polecałam wykonanie próbki redakcji bądź korekty, jeszcze przed podjęciem współpracy z autorem. Dzięki takiej próbce autor zobaczy, jak głęboko wnikasz w jego tekst, będzie też mógł zasugerować, żeby zmiany były delikatniejsze. A może zgodzi się na wszystkie propozycje z komentarzy i da Ci wolną rękę? To wymarzona sytuacja.

Próbka to jedyne miejsce, w którym można szastać komentarzami na prawo i lewo. Oczywiście ewidentne błędy zmieniaj od razu, ale możesz je skomentować, powiedzieć, dlaczego coś usuwasz czy poprawiasz – dzięki temu autor pozna Twój tok myślenia. Łatwiej mu będzie podjąć decyzję o współpracy z Tobą, gdy zobaczy dokładnie, jak pracujesz. Nie usiądziecie przy biurku i nie prześledzicie wspólnie całego procesu, więc taka próbka z komentarzami będzie dla autora na wagę złota.

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów - Błąd 4 Sieroty i wdowy

Błąd 4. Ani jednego bękarta!

Postarałeś się, w tekście nie ma ani jednego bękarta, sieroty, ani jednego szewca, wdów też nie ma! (Zamieszanie terminologiczne wynika z różnic między językiem edytorstwa a polską wersją funkcji w Wordzie – chodzi o pojedyncze litery na końcu wersów i pojedyncze wersy akapitu na początku albo końcu strony). Pogratuluję Ci, o ile mówimy o PDF-ie i tytule, który zaraz idzie do druku. Takie publikacje rzeczywiście trzeba sprawdzać pod tym względem.

Jeśli czytasz tekst w Wordzie, odpuść sobie twarde spacje, miękkie entery i wszelkie inne sposoby likwidowania sierot. Ten tekst w druku i tak będzie miał inny układ, bo trzeba go jeszcze złożyć. A jeżeli będzie publikowany w Internecie, kwestia bękartów i tak nie ma nic do rzeczy – układ zmieni się w zależności od tego, na jakim ekranie będą go czytać odbiorcy. Zostaw więc estetykę, a zajmij się tym, co najważniejsze, czyli poprawnością językową. Tylko bez przesady…

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów - Błąd 5 Hiperpoprawność

Błąd 5. Hiperpoprawność

Na koniec powiem coś, czego nie należy rozgłaszać wszem wobec, ale warto sobie to wziąć do serca: słownik to nie wyrocznia. I wcale nie chodzi mi o niuanse ani o zagadnienia, nad którymi językoznawcy debatują od lat, a i tak nie ma jasnych wytycznych, jak je zapisywać. W książce można zostawić nawet błąd ortograficzny albo literówkę, jeśli tego wymaga dana stylistyka!

Jako korektor musisz stać na straży poprawności tekstu, ale wypracuj w sobie też odrobinę elastyczności. Autor chce zamieścić w książce wiadomość SMS pisaną bez polskich znaków, bez interpunkcji i z ortografem? Dlaczego miałbyś się nie zgodzić, skoro ten SMS wyszedł spod palców osiemnastoletniego bohatera, buntownika i huncwota? Nie trzymaj się ściśle odwiecznych zasad, czasem trzeba trochę odpuścić, żeby nadać tekstowi autentyczny wyraz.

– Dzień dobry, Marku. Tuszę, że masz się dobrze.

– Heja, Marek! Jak leci?

Którą z tych wersji wybrałbyś dla bohatera powieści młodzieżowej? (Zakładamy, że to nie fantasy i kolega Marka nie obudził się właśnie po kilkuset latach w nowej rzeczywistości, jak Jasna z książek Anny Sokalskiej).


Być może dałoby się wymienić więcej błędów początkujących korektorów, ale ta piątka przewija się najczęściej i sprawia najwięcej problemów. Ona może też zadecydować o tym, czy dostaniesz kolejne zlecenie, więc warto sobie te rady wziąć do serca. A jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości albo coś Cię nurtuje – daj znać w komentarzu lub w grupie Po drugiej stronie książki. Wspólnie rozwiążemy Twój problem.

Już za tydzień ostatnia część serii „Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinni wyglądać?”. Tym razem będą to rady dla autorów!

Komentarzy: 4

  1. Właśnie zamierzałam napisać w grupie post z pytaniem o usuwanie sierotek w artykułach zamieszczanych w internecie, a tu gotowa odpowiedź. Pamiętam stanowcze „Nie!” z filmu o korekcie przepisów, ale obawiałam się, czy w próbce korekty nie zostałoby to odebrane jako skutek mojej niewiedzy. Jednak najbardziej bezcenne zdanie to: „Próbka to jedyne miejsce, w którym można szastać komentarzami na prawo i lewo”. Zaczynam tworzyć nowy poranny rytuał: powrót z przedszkola, kawka i ewapopielarz.pl albo „Po drugiej stronie książki”. Pozdrawiam 🙂

    1. W próbce zawsze można zaznaczyć na początku w komentarzu, że ponieważ tekst będzie publikowany tu i tu, nie usuwasz sierot, ponieważ to i to 🙂 Zerknij na teksty na moim blogu – jest w nich pełno pojedynczych spójników na końcu wersów. Irytuje mnie to niemiłosiernie, ale wiem, że jak wyświetlę ten sam tekst na komórce albo na tablecie, to układ będzie inny. Jest wtyczka do WordPressa, która podobno likwiduje te pojedyncze literki, ale jakoś jej nie ufam 😉

      Rytuał mi się podoba! 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *