Zawód: redaktor

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 1: Autor i korektor. 10 zasad udanej współpracy

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 1: Autor i korektor. 10 zasad udanej współpracy|Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 2: Czym się różni redakcja od korekty|Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 3: Błędy początkujących korektorów|Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 4: Jak ułatwić korektorowi korektę|5 mitów o pracy korektora - reklama posta|Skąd się biorą błędy w książkach – reklama posta|Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 2: Czym się różni redakcja od korekty - reklama posta

Napisałeś/napisałaś tekst i chcesz go pokazać światu? Niezależnie od tego, czy jest nim ulotka reklamująca Twoje usługi, menu restauracji, instrukcja gry planszowej, czy książka, która ma szansę stać się bestsellerem – daj swój tekst komuś do przeczytania, nim puścisz go dalej. Najlepiej, żeby ten ktoś znał się na zasadach rządzących językiem polskim i przeczytał w życiu kilkadziesiąt (albo kilkaset) podobnych publikacji. Jednym słowem – potrzebujesz korektora/korektorki.

Teraz pojawia się pytanie – jak powinna wyglądać profesjonalna korekta tekstu, żeby czas, który spędzisz wspólnie z korektorem nad Twoim dziełem, miał szansę przynieść dobre owoce? Zapoznaj się z 10 zasadami, dzięki którym unikniesz tarć na linii autor–korektor.

Uwaga! Jeśli zamiast czytania wolisz słuchać – odtwórz odc. 16 podcastu Po drugiej stronie książki. Zaprezentowałam w nim ten sam artykuł w wersji audio!

Zasada 1. Dobry wybór

Istnieje niebezpieczeństwo, że nad tym punktem spędzisz najwięcej czasu. I słusznie. Korektor, z którym się zwiążesz, musi być nie tylko dobrym specjalistą – pamiętaj, żeby szukać osoby, z którą będziesz się po prostu dobrze dogadywać. Wtedy jest większa szansa, że zrozumie Twój styl i poprawi Twój tekst tak, żeby był „taki sam, ale jakby lepszy”.

Jak znaleźć dobrego korektora? Weź pod uwagę trzy kryteria:

  • polecenia – ten zawód poleceniami stoi; najpierw wypytaj znajomych, potem rozejrzyj się po grupach facebookowych i sprawdź, o kim się mówi. Jeśli choć jedna osoba była zadowolona z usług korektora, jest szansa, że i Ty będziesz;
  • portfolio – nie patrz na ilość, ale na tematykę. Korektor, który od 15 lat robi teksty naukowe, niekoniecznie poradzi sobie z książką dla dzieci (chyba że to książka dla dzieci naukowców i więcej w niej przypisów niż dialogów). Szukaj korektora, który miał już do czynienia z tekstami w typie Twojego;
  • komunikatywność – przedmiotem Waszej pracy nie będą liczby, tylko język. Wbrew pozorom to dość śliska materia, wiele rzeczy da się powiedzieć na różne sposoby, jedne brzmią lepiej, inne gorzej i ciężko wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Jeśli korektor potrafi wczuć się w Twój styl pisania, nie przerobi tekstu na swój własny ani nie będzie go na siłę wciskał w „jedynie słuszne” słownikowe formy. Jak sprawdzić, czy wybrany korektor tak właśnie zadziała? Dowiesz się z kolejnego punktu.

Rada dla korektora: Nie bierz na siłę wszystkich zleceń. Jeśli kompletnie nie czujesz stylu autora i wiesz, że nie zdołasz go zachować – zaproponuj mu współpracę z którymś z Twoich kolegów po fachu.

Zasada 2. Mail do korektora

Zdecydowałeś/zdecydowałaś się odezwać do jednego lub kilku korektorów? Świetnie, czas przygotować mail. Przede wszystkim – nie bój się pisać. Korektor już naprawdę wszystko w życiu widział, nic go w Twoim mailu językowo nie zszokuje. Najważniejsze jest, żeby już w pierwszej wiadomości znalazły się kluczowe informacje:

  • rodzaj tekstu – tematyka i jego przeznaczenie – czy będzie szedł do składu i druku, czy zostanie opublikowany w Internecie itp.;
  • liczba znormalizowanych stron / arkuszy wydawniczych – możesz też podać liczbę znaków ze spacjami (Uwaga! Nie podawaj liczby stron w Wordzie – korektorowi to nic nie powie, bo nie wie, jaki jest krój i rozmiar fontu, interlinie, marginesy, ile w środku jest rysunków itp.);
  • deadline – określ w przybliżeniu, kiedy chcesz oddać tekst do składu, ewentualnie kiedy chcesz go pokazać światu;
  • próbka – a nawet cały tekst. Korektor nie prześle go nigdzie dalej i nikomu nie ujawni (byłby spalony w tym zawodzie). Próbka tekstu spełnia dwie funkcje. Po pierwsze korektor zobaczy, z czym ma do czynienia, oszacuje, ile będzie pracy z tekstem, i łatwiej obliczy koszty oraz czas potrzebny na korektę. Po drugie – możesz go poprosić, żeby (najczęściej nieodpłatnie) przygotował wybrany fragment tekstu. Dzięki takiej próbce korektor potwierdzi swoje umiejętności, a Ty zobaczysz, czy takie poprawki Cię satysfakcjonują. Albo podejmiecie współpracę od razu, albo rozejdziecie się w miłej atmosferze.

Rada dla korektora: Nawet jeśli pracujesz w zawodzie już kilkanaście czy kilkadziesiąt lat – zawsze proponuj nowym autorom przygotowanie próbki korekty ich tekstu. Unikniesz wtedy sytuacji, kiedy po całej wykonanej pracy autor powie Ci, że nie do końca o to mu chodziło…

Zasada 3. Potwierdzenie

Warunki podane przez korektora Ci odpowiadają? Tekst po próbnej korekcie zachwycił Cię tak, że trudno Ci uwierzyć, że sam to napisałeś? Świetnie, możecie zacząć współpracę! Nie zapomnij o wysłaniu maila do korektora z potwierdzeniem chęci powierzenia mu swojego tekstu – nawet jeśli jeszcze go piszesz i prześlesz dopiero za miesiąc. Korektor musi zarezerwować dla Ciebie czas.

Wyobraź sobie, że nie wysłałeś potwierdzenia, a minął miesiąc i terminy zaczęły Cię gonić. Nareszcie kończysz tekst i z ulgą wysyłasz go korektorowi, sądząc, że za tydzień plik wróci do Ciebie wolny od błędów i piękny w swej lekkości. A tymczasem korektor mówi, że pierwszy wolny termin ma… za miesiąc. Musisz wrócić do punktu numer 1 i znów szukać dobrego korektora. Nie funduj sobie zawału serca i potwierdź terminy od razu po podjęciu decyzji o współpracy.

Rada dla korektora: Jeśli masz dużo zleceń, a zgłasza się do Ciebie kolejny autor, nie odsyłaj go z kwitkiem, tylko zaproponuj mu współpracę z innymi korektorami. Miej w zanadrzu listę nazwisk i adresów, które będziesz podsyłać autorom w takiej sytuacji. Może Ci się to wydawać nielogiczne – przecież ci korektorzy to Twoja konkurencja; ale pamiętaj, że dobro wraca. Na świecie są tysiące tekstów do poprawienia, starczy dla każdego. A dobra atmosfera wśród kolegów po fachu jest warta więcej niż jedno oddane zlecenie. (Jeśli to Cię nie przekonuje, zawsze możesz zaproponować, żeby korektorzy odpalali Ci jakiś procent za polecenie ich).

Zasada 4. Dotrzymuj terminów

To uzupełnienie do poprzedniego punktu. Jeśli już się na coś umówicie – egzekwuj terminy wykonania zadania nie tylko od korektora, ale też od samego siebie. Nie przedłużaj w nieskończoność wysyłki tekstu. Być może korektor zdoła przygotować go tydzień później, ale nigdy nie masz takiej pewności. Wyobraź sobie, że zawozisz auto do mechanika tydzień po umówionym terminie naprawy. Odbiłbyś się od drzwi!

Rada dla korektora: Egzekwuj od autora to, na co się umawialiście. Prawda, że to Ty świadczysz mu usługę, ale Twój czas nie jest z gumy. Nie możesz poświęcić na jedno krótkie zlecenie całego miesiąca, wciąż czekając na odpowiedzi, bo obudzisz się z pustą lodówką i portfelem w podobnym stanie.

Zasada 5. Oddaj kompletny tekst

W wyjątkowych sytuacjach korektorzy godzą się pracować nad tekstem kawałek po kawałku. Piszesz pierwszy rozdział i wysyłasz go do korekty, dwa tygodnie później dosyłasz drugi, potem trzeci itd. Ten system ma jednak kilka wad.

Po pierwsze – korekta trwa dłużej (więc może też więcej kosztować), bo za każdym razem korektor musi od nowa wgryzać się w Twój styl i przypominać sobie, czego dotyczył poprzedni rozdział.

Po drugie trudniej wyłapać powtórzenia i niedociągnięcia; te czysto językowe (np. w kwestii ujednolicania zapisów) i te poważniejsze, merytoryczne. Jeśli powtórzysz te same informacje w rozdziale pierwszym i dziesiątym, korektor wyłapie to na pewno, gdy będzie je czytał w tym samym tygodniu. Jeśli do rozdziału dziesiątego usiądzie po trzech miesiącach – może mu to umknąć. Oczywiście zostaje jeszcze drugie czytanie, na przykład po składzie, ale na tym końcowym etapie nie powinno się już wprowadzać tak dużych zmian jak przesuwanie czy usuwanie całych partii tekstu.

Rada dla korektora: Jeśli decydujesz się na współpracę „szarpaną”, to znaczy poprawianie tekstu, który trafia do Ciebie we fragmentach, zawsze wyceń takie zlecenie drożej niż standardową korektę. Zajmie Ci więcej czasu i będzie wymagać Twojej dyspozycyjności na dużo dłużej. Pamiętaj, żeby przy wycenie brać pod uwagę nie tylko suchą liczbę znaków, ale też jakość tekstu i – właśnie – tryb pracy, jakiego oczekuje od Ciebie autor.

Zasada 6. Odpowiadaj na piśmie

Korektor o coś Cię pyta? W Twoim interesie jest odpowiedzieć mu jak najszybciej. I Ty, i on powinniście dopilnować, żeby odpowiedzi były udzielone na piśmie. Wymieniajcie się mailami, a jeśli nawet ustalacie coś przez telefon, niech ktoś z Was spisze konkluzje i wyśle je pocztą elektroniczną, żeby pojawiły się „na papierze”.

Rada dla korektora: Dla autora potwierdzenie ustaleń na piśmie może się wydawać niepotrzebną formalnością, ale pamiętaj, że dla Ciebie to – mówiąc nieoględnym językiem korporacji – „dupochron”. Gdyby autor później miał jakiekolwiek pretensje, będziesz mógł się odwołać do Waszych maili.

Zasada 7. Nie tykaj trybu śledzenia zmian

Tryb śledzenia zmian to genialny wynalazek, dzięki któremu dowiesz się, co korektor zrobił z Twoim tekstem. Działa w Wordzie i w dokumentach Google, chociaż w tym drugim przypadku jest nieco mniej przejrzysty. Dokumenty Google mają jednak ten plus, że historia zmian jest w nich zapisywana domyślnie, w Wordzie trzeba śledzenie włączyć i – niestety – można je wyłączyć.

Pamiętaj, że zmiany akceptujemy i śledzenie zmian wyłączamy dopiero wtedy, kiedy mamy pewność, że tekst jest gotowy – do publikacji albo do składu. Jeśli dostałeś plik od korektora i są w nim jakieś komentarze czy rzeczy do uzupełnienia albo wyjaśnienia – pod żadnym pozorem nie wyłączaj trybu śledzenia zmian! W przeciwnym wypadku korektor nie będzie wiedział, co dopisałeś, i trudno mu będzie zweryfikować Twoje poprawki.

Reklama Śledzenie zmian w Wordzie i korekta na PDF-ach

Rada dla korektora: Jeśli chcesz mieć pewność, że autor nie narobi Ci problemów przez wyłączenie śledzenia zmian – możesz tę opcję zablokować. Na górnej wstążce kliknij kartę „Recenzja” i w dziale „Śledzenie” rozwiń listę pod karteczką z podpisem „Śledź zmiany”. Wybierz „Zablokuj śledzenie”. Word podpowiada, że ta opcja: „Umożliwia zastosowanie hasła w celu zniechęcenia innych do wyłączania śledzenia zmian”. Odtąd kto będzie chciał zatrzymać śledzenie, będzie musiał podać hasło. To daje Ci jako taką pewność, że zrobisz to Ty – tuż przed wysłaniem autorowi gotowego, ostatecznego pliku.

Zasada 8. Nie dopisuj!

Pamiętasz zasadę numer 5 (Oddaj kompletny tekst)? Jeśli już uznałeś, że tekst jest kompletny i wysłałeś go korektorowi, niech Cię ręka nie świerzbi, żeby coś do niego dopisywać! Pół biedy, jeśli zrobisz to w trybie śledzenia zmian, w momencie gdy tekst krąży jeszcze między Tobą a korektorem i ustalacie jego ostateczny kształt. Ale jeśli dostałeś już czysty tekst, który ma iść do publikacji albo do składu – nic w nim nie dopisuj!

Dlaczego? Powierzyłeś swój tekst profesjonaliście, pozwól więc, żeby poprawił go w całości. Nie dodawaj akapitów przed publikacją, chyba że wyślesz je jeszcze do sprawdzenia. I pamiętaj, że nawet jeśli tekst idzie dopiero do składu i będzie potem czytany ponownie, takimi dopiskami zafundujesz korektorowi i składaczowi dodatkową pracę.

Dużo łatwiej poprawia się tekst w Wordzie. Na PDF-ie korektor może tylko nanieść komentarze, które do pliku wprowadza później składacz. W czasie tego procesu jest wiele momentów, kiedy ktoś może nawalić – składacz przeoczy poprawkę albo wprowadzi ją z błędem, korektor tego nie skontroluje i już mamy błąd w książce. Zupełnie niepotrzebne zamieszanie.

Skąd się biorą błędy w książkach – reklama posta

Rada dla korektora: Pamiętaj, że to Ty podpisujesz się jako osoba, która sprawdziła, czy tekst nie ma błędów. Zadbaj o to, żeby mieć kontrolę nad wszystkimi jego wersjami, a szczególnie tą, która idzie do publikacji. Jeśli przez dopiski autora do druku przejdą jakieś błędy, możesz się potem tłumaczyć, że to nie Twoja wina, bo nie widziałeś tekstu w tej wersji, ale wiesz, jak to jest – mleko się rozlało, plama na honorze korektora zostaje.

Zasada 9. Omów proces wydawniczy

W zasadzie ten punkt powinien się znaleźć na początku, ale piszę o nim dopiero teraz, bo chcę podkreślić moment, który następuje na samym końcu całego procesu wydawniczego i jest niezwykle ważny, a często się go pomija. Nie dotyczy on tekstów publikowanych w Internecie – one trafiają do sieci zazwyczaj prosto z Worda, więc korektor ma nad nimi pełną kontrolę do końca. Ciężko cokolwiek zepsuć przy przeklejaniu tekstu na przykład do panelu WordPressa, żeby dodać go na blog.

Nieco inaczej ma się rzecz z publikacjami drukowanymi albo e-bookami, które po pierwszej korekcie idą do składu. Do zgranego duetu autor–korektor dołącza wtedy osoba trzecia: składacz (a czasem składacz i grafik). Nie od dziś wiadomo, że gdzie kucharki trzy, tam trzeba patrzeć sobie na ręce. Już w poprzednim punkcie pisałam, że korektor nie ma możliwości bezpośrednio edytować pliku w PDF-ie. Nanosi poprawki w formie dymków albo skreśleń i musi zaufać składaczowi, że ten bez usterek wprowadzi je do tekstu. Zaufanie to piękna rzecz, ale składacza zawsze warto sprawdzić. I Ty, jako autor, musisz zarezerwować czas na to sprawdzanie.

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 1: Autor i korektor. 10 zasad udanej współpracy - 100% zaufania 200% kontroli

Rada dla korektora: Nawet jeśli autor nie poprosi Cię o zweryfikowanie poprawek wprowadzonych przez składacza, sam to zaproponuj. Daje Ci to trzy korzyści:

  1. Będziesz mieć pewność, że Twoja praca nie poszła na marne.
  2. Zyskasz 100 punktów do profesjonalizmu w oczach autora.
  3. Wyjdziesz na pasjonata dbającego o tekst bezinteresownie, bo nie policzysz sobie za to dodatkowego wynagrodzenia (ale pamiętaj, żeby czas potrzebny na zweryfikowanie korekty wziąć pod uwagę przy wycenie całego zlecenia).

Zasada 10. Cierpliwości!

Praca z tekstem jest jak wypiekanie ciasta drożdżowego – potrzebuje czasu, ciepła i dotyku wprawnej dłoni. Oczywiście można naginać czasoprzestrzeń i wykonać swoje zadanie błyskawicznie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że może wtedy powstać zakalec.

Jeśli więc planujesz oddanie tekstu do korekty – nie szukaj korektora na ostatnią chwilę. Napisz do niego wcześniej, umówcie się na konkretny termin (pamiętasz o zasadzie numer 3?), a Ty od razu dopytaj, ile realnie cały proces może potrwać. Korektor, który przygotował już w życiu kilka tekstów, na pewno doradzi Ci, czy zarezerwować na to dzień, tydzień, czy miesiąc.

Rada dla korektora: Przy szacowaniu czasu potrzebnego na korektę kieruj się zawsze korporacyjną zasadą: +50%. Jeśli wiesz, że zdołasz przygotować e-book w tydzień, powiedz, że potrzebujesz 1,5 tygodnia – lepiej oddać plik wcześniej, niż prosić o przesunięcie terminu. A poza tym zawsze umawiaj się, że oddasz tekst w poniedziałek, nigdy w piątek. Dwa dni weekendu autorowi zazwyczaj nie zrobią różnicy, a Ty w razie obsuwy zyskasz jeszcze trochę czasu na finalne poprawki.


Drogi autorze / droga autorko, wiesz już, co zrobić, żeby Twoja współpraca z korektorem/korektorką układała się pomyślnie. Nie zaniedbuj żadnego z tych punktów – ani czasu, ani pierwszych rozmów, ani etapu weryfikacji poprawek, ani żadnych innych. Od tego zależy, czy Twój tekst trafi do czytelników w formie najlepszej z możliwych. Pozwól, by korektor Ci w tym pomógł, i zapewnij mu odpowiednie warunki.


Uwaga! W całym artykule używałam słowa „korekta” jako ogólnego pojęcia oznaczającego sprawdzanie tekstu. W rzeczywistości pierwszą korektę, czyli czytanie zaraz po autorze, najczęściej w Wordzie, nazywa się zwykle redakcją. O różnicach między redakcją a korektą przeczytasz w kolejnym artykule z serii „Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać?”!

Profesjonalna korekta tekstu – jak to powinno wyglądać? Część 2: Czym się różni redakcja od korekty - reklama posta

Komentarzy: 2

  1. Ktoś z naszej grupy gotów był zapłacić każde pieniądze za profesjonalny kurs korekty. Sądzę, że sporo zaoszczędzi, jeśli weźmie udział w zapowiadanym serialu „Profesjonalna korekta… Największa trudność to zmusić się do praktycznego wykonania ćwiczeń, przedstawionych na blogu, czy pokazanych na spotkaniach live. Byłbym średnim korektorem, gdybym potrenował na opisanym już sprzęcie. Złożę ślubowania i zawezmę się. Ćwiczyć, ćwiczyć i trenować. Początkowy zapał skutkował własnymi patentami np.jak stosować miękki enter, tak żeby tekst nie rozjechał się po justowaniu. Może ktoś podpowie, jak się mobilizuje i jak ćwiczy korekty.

    1. Ten serial to tylko zagajenie tematu. Można by o tym jeszcze dłuuugo mówić. A jak się zmobilizować? Nie mam pojęcia. Jeśli ktoś nie czuje się zmobilizowany, to znaczy, że pewnie dana rzecz jest mu niepotrzebna 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *