Jak zacząć pracę jako korektor? Trzy zdania, które wstrzymują Cię przed działaniem
Sto lat, tato! Czy to przypadek, że mój pierwszy „pracodawca”* ma urodziny w dniu, kiedy założyłam swoją działalność? W życiu nie ma przypadków, a jeśli są – to nieprzypadkowe. Dokładnie trzy lata temu, po 10-minutowej wizycie w Urzędzie Miasta i Gminy w Niepołomicach powołałam do życia firmę o wyszukanej nazwie: Ewa Popielarz Edytorstwo & Copywriting.
Dziś lekką ręką – choć bez entuzjazmu – płacę „duży ZUS”, początkiem miesiąca przelewam z konta na konto całkiem niezłą wypłatę, co kwartał składam sobie gratulacje i przyznaję premię, a kilka razy w tygodniu oddaję zlecenia innym korektorom z grupy Po drugiej stronie książki, bo nie mam możliwości przyjąć wszystkich. I dlaczego się tym chwalę? Żeby udowodnić, że korekta to nie jest zawód „na waciki”. Może się przerodzić w poważny biznes, tylko trzeba wiedzieć, od czego zacząć.
* Jeśli jesteście ciekawi, w jakim charakterze zatrudnił mnie sto lat temu mój tata inżynier – koniecznie przeczytajcie pierwszy tekst z bloga:
Jak zacząć pracę jako korektor?
Nie dam Ci jednej złotej rady, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki obsypie Cię zleceniami i złotem. Jako korektor będziesz całe życie się uczyć i całe życie szukać kolejnych zleceń. Niewielu z nas ma szczęście być korektorem na wyłączność, w jednej firmie. I niewielu chce się w takich ramach zamykać.
Jeśli jesteś na początku drogi, być może chodzą Ci po głowie zdania, które zaraz przytoczę. Sprawdź, czy mają pokrycie w rzeczywistości i czy warto przez nie wstrzymywać się od działania. (Spoiler – nie warto!)
Chcę współpracować z wydawnictwami i robić korekty książek
Drugie zdanie zazwyczaj brzmi: „Ale żadne wydawnictwo nie odpisuje na moje maile”. No cóż… Zacznijmy od podstaw: książka to produkt drukowany (zazwyczaj), i to drukowany w tysiącach egzemplarzy. Jeśli korektor spaprze swoją robotę, to jego błędy i niedopatrzenia rozejdą się po świecie i nikt nie będzie w stanie powstrzymać lawiny krytyki, jaka spadnie na wydawnictwo na wszystkich kontach w mediach społecznościowych.
Dalej się dziwisz, że do korekty książek zleceniodawcy wolą zatrudniać osoby z doświadczeniem?
Praca korektora jest jak wspinanie się na wysoką górę. U jej podnóża jakiś czas temu rozlokował się Internet – z wszystkimi portalami, blogami i innymi miejscami, w większości hobbystycznymi, w ramach których możesz ćwiczyć swoje umiejętności. Zrób to, zanim pójdziesz wyżej i zaczniesz poprawiać teksty, na których Twoi zleceniodawcy zarabiają.
Czy naprawdę chcesz, żeby jakiś magiczny helikopter przeniósł Cię od razu na szczyt góry? Wyobrażasz sobie ten huk, kiedy powinie Ci się noga i zaczniesz spadać? Nie zdołasz się nawet zahaczyć o żaden występ skalny, bo nie będziesz wiedział, gdzie są – w końcu ominąłeś etap mozolnej wspinaczki.
Odpuść więc na razie zasypywanie wydawnictw mailami. Nie frustruj się, że nikt Ci nie odpowiada. Ucz się i zdobywaj doświadczenie. Ani się obejrzysz, a szczyt góry zamajaczy na horyzoncie. Jeśli chcesz przywiązać się do kogoś liną i ułatwić sobie wspinaczkę, dołącz do grupy Po drugiej stronie książki – w kupie raźniej!
Muszę najpierw zebrać kapitał, żeby zacząć swoją działalność
Chcesz mi powiedzieć, że nie masz w domu komputera? I pewnie Internetu też nie? Jeśli rzeczywiście tak jest, to obawiam się, że mały wydatek Cię jednak czeka, ale w takim razie powiedz, jak czytasz ten tekst bez dostępu do sieci? Hm…?
Poczynię ryzykowne założenie, że jednak masz w domu laptop albo komputer stacjonarny. Założę też, że jest na nim legalny system operacyjny. Pozostaje kwestia programu do edycji tekstu. Przydałby Ci się Word, a to rzeczywiście jest pewien wydatek. Jeśli nie chcesz na razie inwestować, możesz zacząć pracę w programie Open Office albo Libre Office, poza tym coraz więcej osób śle materiały do korekty w Dokumentach Google, nie jest to więc problem nie do przeskoczenia.
Potrzebujesz jeszcze:
- programu do odczytywania i edycji PDF-ów – przez edycję rozumiem zaznaczanie tekstu i dodawanie komentarzy (od lat korzystam z darmowej wersji PDF-XChange Viewer i nie czuję potrzeby przechodzenia na programy płatne);
- kartki i cienkopisu – na notatki albo do wprowadzania korekty na papierze, jeśli tak wolisz (zakładam, że ten wydatek udźwigniesz; w razie czego – pożycz jakiś mazak od dziecka, one zawsze chomikują ich dużo; ewentualnie od dziecka przyjaciół, jeśli swojego nie masz);
- drukarki i skanera – tylko jeśli uprzesz się na korektę na papierze, w innym wypadku wystarczy Ci program do PDF-ów (albo sąsiad z drukarką);
- skrzynki mailowej – koniecznie zmień tę z liceum, którą założyłeś na domenie buziaczek.pl albo amorki.pl (przejdź na Gmail albo inne równie poważnie wyglądające); nazwę konta też zweryfikuj, najlepiej niech będzie to Twoje imię i nazwisko (bez cyfr i pseudonimów).
Przyda Ci się też telefon – niektórzy zleceniodawcy lubią uzgodnić szczegóły w czasie rozmowy. Ale nie przekonasz mnie, że nie masz komórki (bo jeśli nie czytasz tego tekstu na laptopie, to na czym?), więc nawet o tym elemencie nie wspominam.
Podliczyłeś już koszty? Wyszła Ci kwota w okolicach zera złotych? Więc porzuć ten argument wstrzymujący Cię przed działaniem i zacznij realizować swoje plany! Oczywiście nie dostaniesz od razu setki dobrze płatnych zleceń, więc nie rezygnuj z dotychczasowego źródła dochodu na pierwszym zakręcie, ale pamiętaj, że jeśli chcesz zacząć robić korekty, masz już wszystko, czego Ci potrzeba.
Nie potrafię się zmotywować do pracy z domu
To idź do parku. Albo do kawiarni, albo do miejsc oferujących coworking. Jeśli rozpraszają Cię nieumyte naczynia, pranie do zrobienia albo brudna podłoga, masz dwa wyjścia: uporać się z tym wszystkim wieczorem i nazajutrz zacząć pracę w czystym mieszkaniu albo zastanowić się, czy problem nie leży głębiej.
Pracujesz na etacie i boisz się przejść „na swoje”, bo masz wrażenie, że nie zmotywujesz się do działania? A co się stanie, jeśli w biurze będziesz się obijać i nie wykonasz swoich obowiązków? Szef przyjdzie, rozliczy Cię ze zleconych zadań, zobaczy, że są nietknięte, i albo zwolni Cię od razu, albo da Ci ostatnią szansę.
Spróbuj wyobrazić sobie podobną sytuację, ale w pracy zdalnej, na swoim. Myślisz, że będzie inaczej? Nie jest tak, że pracując zdalnie, nie masz szefa. Masz ich kilku albo nawet kilkunastu – każdy Twój klient będzie Twoim szefem! Nie wykonasz zlecenia, to nie dostaniesz kolejnego. I może nawet nie będziesz mieć drugiej szansy, bo zerwać z Tobą współpracę jest bardzo łatwo, to nie etat.
Jeśli to Cię nie zmotywuje do porzucenia wędrówek między pralką a zmywarką, to znaczy, że po prostu nie musisz pracować. I świetnie – weź książkę, idź do parku i rozkoszuj się chwilą. Mnóstwo osób na świecie teraz Ci zazdrości.
Oczywiście jest też druga strona medalu – może zwyczajnie nie chcesz brać na siebie takiej odpowiedzialności jak praca na własny rachunek. To nie jest łatwe i nie każdy się odnajdzie w takim trybie. Niestety praca korektora rzadko kiedy kończy się na etacie za biurkiem. Jeśli więc marzy Ci się zawód związany ze słowem, a obawiasz się bycia „na swoim”, weź pod uwagę inne profesje, które częściej oferują etaty albo przynajmniej pracę w biurze firmy – księgarza czy redaktora w czasopiśmie.
Jak więc zacząć pracę w zawodzie korektora?
Na początku tego artykułu napisałam, że korekta może być niezłym biznesem, „tylko trzeba wiedzieć, od czego zacząć”. To błąd. Powinnam była napisać: „tylko trzeba zacząć”. Bez szukania wymówek.
A jak zaczyna się pracę w zawodzie korektora? Tak jak w każdym innym:
- naucz się fachu (nie opanujesz wszystkiego od razu, ba! nigdy wszystkiego nie opanujesz, ale przeczytaj chociaż Edycję tekstów Wolańskiego i jakikolwiek zbiór podstawowych zasad polskiej pisowni),
- zdobądź doświadczenie (pamiętaj, że nie musisz być samotnym wilkiem szukającym zwierzyny; dołącz do grup zrzeszających korektorów, najlepiej tych życzliwych i chętnych do dzielenia się radą, jak w grupie Po drugiej stronie książki),
- pokaż, że jesteś i że jesteś dobry (zleceniodawcy sami nie zapukają do Twoich drzwi, to Ty musisz zrobić pierwszy krok, a właściwie pierwsze sto kroków).
Początki pracy w zawodzie korektora już za Tobą? A może dopiero zaczynasz i masz jeszcze mnóstwo pytań? Koniecznie podziel się w komentarzu swoimi doświadczeniami i wątpliwościami!
Kiedy już podejmiemy decyzję o tym, że chcemy działać w korektorstwie, warto o tym mówić — mnie pomogły spotkania Networkingus w Kielcach. Ludzie muszą się dowiedzieć, czym się zajmujemy, a na początku nie ma sensu inwestować w reklamy, jeśli można podziałać lokalnie. 🙂
Zdecydowanie tak! Zaraz po założeniu firmy „ogłosiłam” to na swoim prywatnym Facebooku. Jeszcze tego samego dnia miałam trzy telefony od znajomych, które zamieniły się w zlecenia.
A przez kilkanaście lat pracy, w tym trzy lata prowadzenia firmy, na reklamę nie wydałam ani złotówki. Nie licząc wydruku wizytówek, które zresztą leżą w szufladzie i się kurzą 😉
„Tylko trzeba zacząć. Bez szukania wymówek.”
Muszę sobie to zdanie zapamiętać i powtarzać codziennie.
Dopóki nie zaczniesz, nie wiesz, czy Ci się uda, czy Ci się to będzie podobać – nic nie wiesz 🙂 Trzeba zacząć, nic nie tracisz 🙂
Mam jedną uwagę co do punktu „Muszę najpierw zebrać kapitał, żeby zacząć swoją działalność” i stwierdzenia, że koszty są bliskie zeru. A co z ZUS-em? :> Przecież trzeba płacić składkę co miesiąc – i w tym chyba jest największy problem, przynajmniej jeśli chodzi o mnie i moje obawy 🙁
W przypadku działalności gospodarczej – to prawda. Ale nowe firmy płacą o wiele niższe składki. Jeśli i z nimi jest problem, to można zaczynać działalność od innych form rozliczania się, DG to tylko jedna z opcji. Pracowałam w zawodzie przez 10 lat bez działalności gospodarczej, po prostu podpisując umowy z wydawnictwami. A teraz jest jeszcze działalność nierejestrowana, useme i wiele innych opcji. To naprawdę nie jest przeszkoda nie do przeskoczenia 🙂 A jak się zacznie działać, to i kasa na ZUS się znajdzie 🙂
Pierwszy krok już zrobiłam – ukończyłam kurs redakcji (który zawierał też elementy korekty). Ale teraz jestem na etapie wysłania CV i ogarnia mnie zniechęcenie. Plan był taki, żeby zaraz po kursie założyć działalność, ale obawiam się, że będę płacić ZUS, ale zleceń nie znajdę. Nie mam doświadczenia, a wszędzie to jedno z podstawowych wymagań. Ale czuję, że korekta jest dla mnie, więc biorę się za czytanie kolejnych tekstów na Twoim blogu i będę próbować dalej 🙂
Z działalnością nie ma się co spieszyć. Lepiej na początku zorganizować sobie 2-3 stałe zlecenia. Wtedy będziesz spokojniejsza. Ja założyłam DG po 10 latach pracy w zawodzie 🙂
A co do CV – tu potrzebna jest cierpliwość. Pamiętam, jak kiedyś wysłałam 80 CV do wydawnictw. Odpowiedzi przyszło kilka, a tylko jedna zaowocowała współpracą. Ale to i tak był świetny wynik.
Próbowałaś pisać np. na swoim prywatnym koncie na Facebooku, że zajmujesz się redakcją? To genialnie działa! Wśród Twoich znajomych mogą być osoby, które potrzebują Twoich usług. Albo znajomi tych znajomych 😉 A potem to już leci, bo działa efekt kuli śniegowej.
Trzymam kciuki!
Też bym chciała zacząć pracować jako korektor albo copywritter, ale nie wiem jak się do tego zabrać. Skończyłam kurs copywittera, jestem na kursie korekty, pisałam trochę za niewielkie stawki na portalu dla copywritterów, ale wciąż nie wiem jak się naprawdę rozkręcić.
Teraz trzeba już wyjść do ludzi. Zacznij proponować swoje usługi, np. blogerom. Powiem na swoim Facebooku (nawet prywatnym), czym się zajmujesz. Klienci mogą być wśród Twoich znajomych. Albo znajomych znajomych 😉 W weekend będę publikować 14 odcinek podcastu Po drugiej stronie książki – kursantki II edycji Akademii korekty tekstu opowiadają w nim, jak zdobyły swoje zlecenia. Myślę, że to będzie bardzo pomocne 🙂
Uwielbiam czytać książki, a wszelkie błędy językowe i te w fabule, wyłapuję jakby „z automatu”. Chciałabym spróbować swoich sił jako korektora.
Zapraszam do śledzenia moich miejsc w sieci albo od razu na kurs dla korektorów 🙂 Akademia korekty tekstu startuje już we wrześniu. Tu więcej szczegółów: https://wiedza.ewapopielarz.pl/akt5
W razie jakichkolwiek pytań – jestem do dyspozycji 🙂
Cześć, pracuję na etacie i nie chcę rezygnować z pracy. Lubię uczyć się nowych rzeczy i uważam, że trzeba się cały czas rozwijać. Zainteresował mnie temat korekty, o którym jakby ostatnio jest głośniej. Wyłapuję wszelkie błędy w tekście jakby z automatu, temat jest ciekawy. Czy, gdybym chciała zająć się korektą tekstu dorywczo, z doskoku, jest szansa na jakiekolwiek zlecenia, nawet początkowo w ramach ćwiczeń, nauki za darmo? Czy są jakieś strony, gdzie można ćwiczyć pomagając innym? Pozdrawiam Cię serdecznie. Ewa
Witam,
czy praca korektora to praca tylko dla kobiet? Czy mężczyźni też są w niej mile widziani?
Pozdrawiam
Są bardzo mile widziani, tym bardziej że jest ich niewielu 🙂 Z niewiadomych przyczyn więcej mężczyzn decyduje się na bycie grafikami albo specjalistami DTP. Ale znam też wielu dobrych korektorów płci męskiej 🙂
Najważniejsza jest chęć ciągłej nauki, wiedza i zaangażowanie. Płeć nie ma tu żadnego znaczenia. Chociaż tak – więcej jest w tym zawodzie kobiet.