Jak się rozliczyć z autorem, gdy nie masz jednoosobowej działalności gospodarczej?

Jak się rozliczyć z autorem, gdy nie masz jednoosobowej działalności gospodarczej?

Zapraszam Was na kolejny artykuł stworzony specjalnie dla korektorów przez prawniczkę – Agę Zalewską. Tym razem Agnieszka odpowiada na palące pytanie: jak się rozliczyć za korektę, jeśli nie mamy działalności gospodarczej? Brak firmy nie musi Was blokować przed przyjmowaniem zleceń. Jest co najmniej kilka sposobów na legalne rozliczenie takiej umowy. Agnieszka opowiada o blaskach i cieniach każdego z nich.

Autorka tekstu: Aga Zalewska, legalnienaonlajnie.pl

Rozliczenie prac redakcyjnych i korektorskich może przysporzyć problemów, jeśli nie prowadzisz własnej działalności gospodarczej. A w sytuacji, gdy praca redaktora lub korektora stanowi dla Ciebie jedynie dodatkowe źródło dochodów, założenie własnej działalności gospodarczej nie będzie najlepszym rozwiązaniem – chociażby ze względu na koszty. Jak zatem rozliczyć współpracę z autorem? Mamy do dyspozycji kilka opcji, a każda z nich ma swoje plusy i minusy.

Umowy o dzieło i zlecenia

Zacznijmy od umów cywilnoprawnych, czyli umów o dzieło i zlecenia [zerknij na dopisek „Okiem redaktorki” na dole strony – E.P.]. Spór o to, czy praca redaktora ma charakter umowy zlecenia, czy też umowy o dzieło, trwa od lat i nie został jednoznacznie rozstrzygnięty, dlatego tym tematem nie będziemy się teraz zajmować. Wspomnę tylko, że nie można tu stosować ogólnych zasad, a ocenę tego, czy konkretna współpraca może być zleceniem, czy umową o dzieło, należy przeprowadzić osobno dla każdego przypadku.

Załóżmy, że umowa o dzieło wchodzi w grę, bo w ramach danej współpracy powstaje konkretny efekt wysiłków redaktora. Umowę o dzieło można zawrzeć, nie mając działalności gospodarczej – podobnie zresztą jak umowę zlecenia. Nie ma tu też limitu przychodów. Minusem jednak – szczególnie przy współpracy z indywidualnymi autorami – będą obowiązki, jakich muszą dopełnić po podpisaniu umowy.

Autor, który w takim przypadku jest zamawiającym, będzie zobowiązany zgłosić umowę do ZUS-u, mimo że umowa o dzieło nie stanowi tytułu do ubezpieczeń. Nie jest to skomplikowane, ale wymaga wypełnienia odpowiedniego druku i złożenia go w terminie. Nikt nie lubi papierkowej pracy, a wiele osób niemających na co dzień do czynienia z urzędami może czuć obawy z tym związane.

W przypadku umowy zlecenia tych obowiązków będzie jeszcze więcej! Trzeba nie tylko zgłosić zleceniobiorcę (czyli w tym przypadku redaktora lub korektora) do ubezpieczeń społecznych, ale także odprowadzić składki do ZUS-u. Z kolei po upływie terminu, na jaki umowa została zawarta, trzeba zleceniobiorcę wyrejestrować.

Oprócz obowiązków związanych z ZUS-em pozostaje jeszcze kwestia wyliczenia zaliczek na podatek dochodowy i odprowadzenia ich do fiskusa. W sytuacji, gdy ani redaktor, ani autor nie są przedsiębiorcami, odpowiedzialność za rozliczenie umowy spada na wykonawcę. Z kolei jeśli autor rozlicza się jako przedsiębiorca – ma on obowiązek wyliczyć i pobrać zaliczki na podatek dochodowy, odprowadzić te zaliczki do fiskusa, a po zakończeniu roku podatkowego wysłać do redaktora oraz do właściwego urzędu skarbowego odpowiedni PIT. O ile dla wydawnictw to praktyka codzienna, o tyle w przypadku self-publisherów dodatkowe obowiązki mogą zniechęcić do współpracy.

Pakiet umów dla redaktorów – reklama

Rozliczenie przez serwisy dla freelancerów

Biorąc pod uwagę fakt, że autorzy mogą nie chcieć brać sobie na głowę papierkowej roboty związanej z ZUS-em, warto poszukać kogoś, kto przejmie te obowiązki. Takim pośrednikiem może być serwis dla freelancerów. Najbardziej znane na polskim rynku jest Useme. Serwis ten to platforma, gdzie spotykają się klienci zainteresowani usługami oraz freelancerzy, którzy takie usługi świadczą. Useme bierze na siebie obowiązki związane z rozliczeniem takich współprac. Nadal odbywa się to na podstawie umów o dzieło, a w niektórych przypadkach umów zlecenia, ale autorzy nie muszą się obawiać ich rozliczania, bo robi to na nich serwis. Autorowi zostaje wystawiona faktura, którą ten może wciągnąć w koszty. Takie rozwiązanie jest dużo prostsze dla obu stron i na pewno sprawdzi się na początku kariery redaktora/korektora, gdy przychody nie są jeszcze regularne ani wysokie.

Inkubatory przedsiębiorczości

Jeszcze jedną opcją rozliczenia przychodów z pracy redaktora i korektora może być działalność w ramach inkubatora przedsiębiorczości. Są to podmioty, które – jak sama nazwa wskazuje – umożliwiają początkującym biznesom rozwijanie się bez konieczności zakładania działalności gospodarczej. Inkubatory często udostępniają biura, szkolenia, doradztwo prawne i księgowe oraz inne narzędzia potrzebne do prowadzenia działalności.

Takie rozwiązanie ma jednak swoje minusy. Jednym z nich będą formalności związane ze zgłoszeniem się do inkubatora, kolejnym – stała miesięczna opłata. Zwykle nie jest wysoka, ale przy nieregularnych lub bardzo niskich przychodach może mieć znaczenie. Minusem może być także brak możliwości rozliczenia niektórych kosztów działalności, ale to warto sprawdzić już w konkretnych inkubatorach, bo praktyka tu bywa różna. Niewątpliwymi plusami tego rozwiązania są brak ZUS-u oraz brak limitu przychodów.

I na koniec – działalność nierejestrowa

Dlaczego piszę o niej na końcu? W przypadku usług redakcyjnych i korektorskich nie zalecam tej formy rozliczania współpracy. Na początek – minusy. Większość współprac tego typu ma jednak charakter zlecenia. A zlecenie – niezależnie od tego, czy rozliczane w ramach działalności nierejestrowej, czy też poza nią – nadal będzie zleceniem. Wobec tego na zleceniodawcę (autora) spadną takie same obowiązki związane z ZUS-em. Oczywiście nadal można rozliczyć taką współpracę w ramach działalności nierejestrowej, ale… po co? Upierając się przy działalności bez rejestracji, narzucamy sobie limit przychodów, by nie musieć rejestrować jednoosobowej działalności gospodarczej w CEIDG.

*

Podsumowując – to, jak się rozliczysz z autorem za wykonaną redakcję czy korektę, będzie zależało w znacznej mierze od Twojej i jego sytuacji zawodowej. Jeśli jesteś na początku swojej biznesowej drogi, a Twoje przychody z prac redakcyjnych i korektorskich nie są regularne, rozważ serwisy pośredniczące, np. Useme. Jeśli zleceń masz więcej i są one regularne, ale nie chcesz jeszcze zakładać JDG, przyjrzyj się inkubatorom przedsiębiorczości.

Niezależnie od wybranej formy rozliczania współpracy – zawsze pamiętaj, by dokładnie określić jej warunki. Dobra umowa pozwoli Ci zaoszczędzić bólu głowy związanego choćby z przeciągającymi się poprawkami czy opóźnieniami w płatnościach. O tym, jakie są korzyści właściwie sporządzonej umowy, pisałyśmy w poprzednim artykule.

Okiem redaktorki

Na koniec – dodatek językowy. Wedle słownika języka polskiego termin „umowa-zlecenie” powinno się zapisywać z łącznikiem i odmieniać oba człony. Powiemy więc, że podpisaliśmy korzystną umowę-zlecenie, nie zawieramy umów-zleceń i zastanawiamy się nad umowami-zleceniami.

W praktyce prawniczej zapis jest inny – bez łącznika i w związku rządu, a nie zgody. Nie odmieniamy więc każdego członu, tylko pierwszy, a drugi pozostaje bez zmian. Prawnik powie więc, że podpisał korzystną umowę (czego?) zlecenia, że nie zawarł żadnych umów (czego?) zlecenia i zastanawia się nad umowami (czego?) zlecenia.

Ponieważ obie te formy da się uzasadnić, a powyższy artykuł wyszedł spod pióra prawniczki, zdecydowałam się zostawić prawniczą wersję. Słownik się nie obrazi – mam nadzieję.

Komentarzy: 4

  1. Kiedy podpisuje się umowę? Czy można podpisać umowę o dzieło po wykonaniu dzieła (np. po wykonaniu kilku tłumaczeń czy korekt)? Jak to prawnie wygląda? I czy z tytułu którejś umowy mamy ubezpieczenie zdrowotne?

    1. Dzięki za te pytania! Spisałam i zadam je Agnieszce na webinarze w ostatni czwartek września. Zapraszam na to spotkanie! Jeśli chodzi o ubezpieczenie – wiąże się z nim tylko umowa-zlecenie. Ale więcej Aga opowie, bo ja nie czuję się kompetentna 🙂

  2. ” Oczywiście nadal można rozliczyć taką współpracę w ramach działalności nierejestrowej, ale… po co?” – po to, by mieć możliwość odliczenia kosztów za dany rok rozliczeniowy, a te wcale nie muszą być małe (kursy, szkolenia, książki specjalistyczne, założenie strony internetowej, sprzęt i oprogramowanie komputerowe itp.).

    1. To prawda, koszty robią różnicę. Plusem jest możliwość odpisania ich, minusem – limit przychodów. Dlatego warto wszystko przefiltrować przez swoją sytuację. W zawodzie korektora koszty są często na początku, ale potem już o nie trudniej. Ileż razy można kupować komputer albo kolejny słownik? 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *