Co autor miał na myśli? Męskie Granie 2021
Zanim przejdę do meritum, czyli hymnu na Męskie Granie 2021, wytłumaczę się z tego, jak w mojej głowie powstał pomysł na serię „Co autor miał na myśli?”. Otóż musicie wiedzieć, że od zawsze byłam mistrzynią nadinterpretacji. Mówię to bez zbędnej skromności, bo takie są fakty. Niczego się nie wstydzę i niczego nie żałuję.
Na studiach edytorskich mieliśmy przez jeden semestr zajęcia z poetyki z asystentką Ewy Lipskiej. Na którymś z kolokwiów dostaliśmy do interpretacji wiersz poetki. Przeczytałam go i od razu w mojej głowie powstała spójna historia, którą natychmiast spisałam na kilku kartkach A4. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na kolejnych ćwiczeniach nasza tymczasowa wykładowczyni zaczęła mi się przyglądać z niezbadanym wyrazem twarzy. Co się okazało? Kompletnie minęłam się z wymową wiersza. Stworzyłam historię, która o właściwą interpretację nawet nie zahaczała. Doktorantka ponoć zadzwoniła do Ewy Lipskiej i przeczytała jej moją wersję. Poetka przyznała, że bynajmniej nie to miała na myśli, ale moja historia też jej się podoba. Dostałam piątkę.
Tak było zawsze. Dajcie mi tekst, a ja dorobię do niego historię. Dajcie mi dwa fakty, a ja znajdę między nimi zalążek związku. I przekonam Was, że to jedyna słuszna wersja zdarzeń.
Co prawda w publicznym nadinterpretowaniu poezji śpiewanej ubiegł mnie już Michał Rusinek, który wydał całą książkę (Zero zahamowań – polecam!) z analizami takich dzieł jak Przez twe oczy zielone Zenka Martyniuka czy Powiedz zespołu Ich Troje – to ta piosenka o sępie miłości. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby zainaugurować taki cykl także na tym blogu. Jak przystało na blog korektorki – interpretacje będą dotyczyły mojego zawodu. Bo nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale wszystkie piosenki świata opowiadają o korekcie. Serio!
Męskie Granie 2021
Miałam w planie na pierwszy ogień wziąć utwór Budzikom śmierć, ale kiedy Karolina, jedna z kursantek Akademii korekty tekstu, wspomniała na IG o najnowszej piosence wydanej w ramach Męskiego Grania – zmieniłam pierwotne zamierzenia.
Proszę państwa, oto mało krytyczna i wybitnie subiektywna nadinterpretacja tekstu piosenki: I ciebie też, bardzo.
Tytuł: I ciebie też, bardzo
Wykonanie i autorstwo: Vito Bambino, Dawid Podsiadło, Daria Zawiałow (Męskie Granie Orkiestra 2021)
Idę!
otwieram oczy, idę
widzę na jeden metr
skoszona trawa, nudny dzień
chyba po drodze minę stary znajomy brzeg
za chwilę mamy spotkać się
Podmiot liryczny rozpoczyna pracę w zawodzie korektora. Jak śpiewała niezapomniana Anna Jantar, najtrudniejszy jest pierwszy krok. Nasz bohater zdobył się jednak na odwagę i rusza przed siebie („idę”!). Przyznaje, że widzi „na jeden metr”, co interpretujemy jako efekt szoku towarzyszącego wszystkim początkującym korektorom. To, co wydawało się zwyczajnym wyłapywaniem literówek, okazuje się niezwykle trudne, kiedy rzeczywistość otworzy nam oczy.
W tym kontekście zaskakuje użycie metafory skoszonej trawy. No cóż, na początku ciężko znaleźć swoje poletko do uprawiania. Wydaje się nam, że wszystkie teksty świata są już zredagowane, i to bynajmniej nie przez nas. Dni mijają na nudzie i oczekiwaniu – do tego stopnia, że podmiot liryczny zaczyna tracić nadzieję. Myślami wraca nad „stary znajomy brzeg”, reprezentujący pracę korporacyjną, z której podmiot liryczny pragnął się wyrwać. Czyżby marzenia o rozległych łąkach symbolizujących wolność pracy freelancera miały się nie ziścić? Nic nie jest jeszcze przesądzone. Podmiot liryczny wciąż walczy – wkrótce ma się spotkać z kimś, kto być może udzieli mu pomocy.
Podaj rękę, szybko, podaj
podaj rękę, szybko, podaj
nie dam rady w kilku słowach, wiesz
szkoda czasu, noc niemłoda
musisz wiedzieć, że ja ciebie też
Rozpaczliwy refren wyraża najgłębsze uczucia podmiotu lirycznego. Czas się kończy, stary znajomy brzeg straszy za zakrętem – zakrętem, który może być ostatnim na trudnej drodze freelancera. Nie ma czasu na tłumaczenia, ale nie są one konieczne. Koledzy i kolażanki po fachu doskonale wiedzą, że wątpliwości towarzyszących początkującemu korektorowi nie da się wyrazić „w kilku słowach”. Nadchodzi czas działania.
Wnikliwego czytelnika zastanowi zapewne ostatni wers refrenu, będący jednocześnie tytułem omawianego utworu. Co może znaczyć owo „ja ciebie też”, skoro nie mamy tu do czynienia z relacją damsko-męską, tylko raczej z kontaktem na polu zawodowym? Ja ciebie – kocham, lubię, a może…? Ale nie uprzedzajmy faktów.
Jestem wolny!
wiem, że nie chcę się już dłużej bać
nie chcę tańczyć do melodii, którą znam
jestem wolny
już mnie porwał wiatr
daleko, gdzie mleko rozlewa się wśród gwiazd
Oto manifest młodego freelancera! Strach, zniewolenie, dyby, w jakie zakuwa człowieka korporacyjny świat – to wszystko należy już do przeszłości. Podmiot liryczny wykrzykuje: „jestem wolny”! Dał się porwać wiatrowi freelance’u. Jednak mimo niewątpliwego entuzjazmu i determinacji czuje, że nie jest to droga łatwa. Per aspera ad astra – chciałoby się przywołać łacińskie przysłowie. Trudy prowadzą do gwiazd, ale czy rozpościerająca się pomiędzy nimi Droga Mleczna nie okaże się… rozlanym mlekiem?
Zatrzymajmy się na chwilę przy tej wieloznacznej metaforze. Rozlane mleko może oznaczać doświadczenie straty, niepowodzenie. Ale przecież przysłowie głosi, że „nie warto płakać nad rozlanym mlekiem”. Czyżby więc pozorna obawa przed klęską była jednak podszyta niezłomnym postanowieniem trwania na obranej drodze? Skoro nie warto płakać, to cóż można zrobić? Chyba tylko stawiać kolejne kroki.
Zostałam kilka lat…
weszłam na jedną chwilę
zostałam kilka lat
strachy trzymały mnie za kark
otwieram oczy, idę
przede mną stoisz ty
zielona trawa, dobre dni
Niespodzianka! W wierszu pojawia się drugi podmiot. Jest nim przywoływany uprzednio kolega po fachu, a właściwie koleżanka – co sugerują formanty feminatywne, czyli mówiąc wprost: żeńskie końcówki czasowników. Nie należy się dziwić takiemu doborowi form gramatycznych, wszak zawód korektora jest zdominowany przez kobiety. Równocześnie trzeba zauważyć, że słowa pierwszego podmiotu lirycznego są wypowiadane przez przedstawiciela płci męskiej, co może być zachętą dla panów do spróbowania swoich sił w świecie korekty.
Korektorka – tak ją nazwijmy – wraca do początków swojej kariery w zawodzie. Z pierwszych słów („weszłam na jedną chwilę”) wnioskujemy, że miała to być dla niej jednorazowa przygoda. Wielu korektorów w ten sposób zaczyna. Wciąż pokutują przekonania, że z korekty trudno wyżyć, że zarobić można jedynie „na waciki”. Nic bardziej mylnego – o czym przekonują dalsze słowa korektorki z naszego wiersza: „zostałam kilka lat”.
Musimy jednak mieć świadomość, że życie korektora nie jest usłane różami. A już na pewno nie samymi płatkami róż. Kolce przywołujące liczne „strachy” są nieodłączną częścią tego zawodu, w którym wciąż trzeba się dokształcać i walczyć o kolejne zlecenia. Jeśli jednak otworzymy oczy, to na swojej drodze znajdziemy nie tylko spełnienie zawodowe, ale także… drugiego człowieka. Bo wbrew temu, co się powszechnie sądzi, korektor bardzo często ma do czynienia z ludźmi, a nie tylko z literkami.
Podam rękę, szybko podam
podam rękę, szybko podam
nie martw się, noc jeszcze młoda jest
szkoda czasu
mi nie szkoda
musisz wiedzieć, że ja ciebie też
Autorzy omawianego utworu serwują nam ciekawy zabieg literacki – paralelne refreny, pisane z perspektywy dwóch podmiotów. Daje to efekt dynamicznego dialogu…
A: podaj rękę, szybko, podaj
B: podam rękę, szybko podam
A: szkoda czasu, noc niemłoda
B: nie martw się, noc jeszcze młoda jest / szkoda czasu / mi nie szkoda
…zakończonego wyśpiewanym unisono: „musisz wiedzieć, że ja ciebie też”.
Każdy korektor uśmiechnie się, czytając wers „noc jeszcze młoda jest”. Ileż to razy trzeba zarwać noce, żeby zdążyć przed deadline’em! Szczególnie na początku, kiedy każde zdanie wydaje się usiane pułapkami, czyhającymi tylko na brak koncentracji zmęczonego korektora.
Dziwić może w tym refrenie jedynie wyraźnie wybrzmiewający błąd: „mi nie szkoda”. Jeśli ten zaimek osobowy stoi na początku zdania, przybiera formę „mnie”, ponieważ jest akcentowany. (Więcej w poście Misie w zoo…). Widzę w tym lekkie przymrużenie oka i podkreślenie dystansu, jaki musimy zachować wobec własnej pracy. Korektor daje z siebie wszystko, ale nie jest istotą nieomylną. Co więcej, na gruncie prywatnym wcale nie musi być perfekcyjny. Usłyszenie zapewnienia „mi nie szkoda” z ust starszej stażem koleżanki po fachu może mieć działanie wręcz terapeutyczne. A przecież z poprzednich wersów wiemy, jak trudne jest radzenie sobie ze strachami, które trzymają „za kark”.
I ciebie też, bardzo
i ciebie też, bardzo
i ciebie też, bardzo
i ciebie też, bardzo
i ciebie też, bardzo
wiem, że nie chcę się już dłużej bać
nie chce tańczyć do melodii, którą znam
jestem wolny
już mnie porwał wiatr
daleko, gdzie mleko rozlewa się wśród gwiazd
Utwór kończy się afirmacją wolności i działania. Podmiot liryczny zdecydował się wziąć życie w swoje ręce i dać się porwać wiatrowi. Nawet gdyby mleko miało się rozlać, stanie się to pośród gwiazd – a tam przecież zmierza każdy, kto per aspera dąży do zmiany swojego życia zawodowego.
Co symptomatyczne, nie pojawia się więcej metafora znajomego brzegu. Dawny świat i praca w korporacji pozostają już tylko melodią, której wśród gwiazd i tak nie będzie słychać. Nasz bohater wie, że na tej drodze nie zostanie sam. Do afirmacji wolności i działania dołącza trzecia: afirmacja koleżeństwa i współpracy.
I ciebie też, bardzo… potrzebuję.
I ciebie też, bardzo… wspieram.
I ciebie też, bardzo… dopinguję.
I ciebie też, bardzo… doceniam.
Obyśmy zawsze mogli potwierdzać, że tym właśnie cechuje się środowisko korektorów. Wśród gwiazd jest miejsce dla każdego. A strachy i trudy najlepiej pokonywać wspólnie. Bezsenne noce też miną szybciej, kiedy będzie z kim porozmawiać. Idźmy więc per aspera – wspólnie – ad astra, do czego zachęcają słowa hymnu festiwalu Męskie Granie 2021.
Twoja (nad) interpretacja chyba poszła za daleko w maliny 🙂
Dobrze, że nie na jagody 🙂
Nie mam zamiaru zaburzać Pani wizji utworu, ale ja interpretuje to zupełnie inaczej. Bardziej widzę tutaj obraz na zasadzie: „spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”… Póki czas mówmy o swoich uczuciach, dziękujmy, pokażmy jak ważną rolę pełnią w naszym życiu, bowiem niebawem może „porwie ich wiatr: daleko, gdzie mleko, rozlewa się wśród gwiazd…” Pozdrawiam.
I to zapewne bardzo zasadny trop. Myślą przewodnią mojej NADinterpretacji jest to, że ma z góry założoną tezę – nie sądzę, żeby autorzy faktycznie mieli na myśli korektorów, kiedy pisali ten utwór 😉 Co nie zmienia faktu, że możemy sobie taki eksperyment myślowy przeprowadzić na dowolnym tekście. Polecam – świetna zabawa!
też interpretuję to jako śmierć… stałam przy łóżku w szpitalu obok taty leciał ten utwór i tak idealnie mi pasowa do sytuacji że ilekroś piosenke słyszę w głosniku myślę o tacie, który po mnie przyjdzie, wyciagnie trękę… tam mu teraz dobrze, przed śmiercia mówił o tych „strachach” wiec idealnie mi pasuje do życia i jego końca oraz poczatku nowego w nowym swiecie
strachy trzymały mnie za kark
otwieram oczy, idę
przede mną stoisz ty
zielona trawa, dobre dni
Niektórzy chyba nie załapali poczucia humoru i ironii autorki (w tym miejscu mrugam porozumiewawczo) oraz jej prawa do dotarcia wyobraźnią do nieodkrytej warstwy tekstu (patrz: Kristen Linklater w książce o pracy z głosem, nie pamiętam tytułu). Pamiętam, jak Kuba Badach przed zaśpiewaniem „Czarnego Alibaby” opowiadał, że mógł zacząć to śpiewać dopiero wtedy, gdy „zrozumiał”, że to piosenka o gościu, który zapił z kolegami (40 rozbójników), a księżniczka występująca w tekście to w istocie kelnerka!
Powiadają, że żartów się nie tłumaczy 🙂
Kobieto ale cię poniosło ?? Chętnie skorzystałbym z tego samego dealera ? Niestety tutaj nie ma mowy o relacjach zawodowych…ale kto co woli lub bardziej gdzie kogo wyobraźnia poniesie ? Nie nazywajmy tego nawet (nad)interpretacją, żeby była chociaż „interpretacja” to powinno się to zgadzać z tekstem, faktami i co naprawdę!! autor miał na myśli. Nie bajki jak dzieciom przed snem…
Ale wiesz, że to było napisane z przymrużeniem oka, prawda? 🙂 Autorka artykułu naprawdę (!) miała na myśli i na celu zabawę tekstem 😉 Wiem to na pewno, bo nią jestem 😉