Recenzje

5 komiksów dla dzieci, które musisz znać

5 komiksów dla dzieci

Mój kontakt z komiksami urwał się wiele lat temu, mniej więcej w połowie podstawówki, kiedy na dobre przerzuciłam się na „poważne” książki. A i wcześniej nie angażowałam się w wynajdywanie ambitnych tytułów wśród komiksów, poprzestając na „Gigantach” i „Kaczorach Donaldach”. Nie oszukujmy się – w tych ostatnich najbardziej atrakcyjne były badziewne fantastyczne gadżety, jak gwóźdź naklejany z dwóch stron szyby i wyglądający, jakby ją przebił, albo kieszonkowa plastikowa lupa.

Nie będę teraz udawać, że przez ostatnie lata zdobyłam rzetelną wiedzę na temat tego gatunku literackiego, i nie zasypię Was mądrościami rodem z podręczników. O komiksie jestem w stanie powiedzieć tyle, co każdy czytelnik o każdej książce – czy mi się podoba, czy nie. Zainspirowana rekomendacją Ani z Zabawkatora powiększyłam w styczniu naszą domową biblioteczkę o kilka tytułów. Część z nich znałam, część jest dla mnie wielkim odkryciem, część wybierałam w ciemno. Pozwólcie, że opowiem Wam, co mi się w nich podobało.

Komiksy dla dzieci Smoczek Loczek

Maciej Jasiński, Piotr Nowacki, Smoczek Loczek. Bardzo straszna czkawka

To, co zrobiło wydawnictwo Tadam, jest dla mnie odkryciem na miarę słynnych już Map Mizielińskich albo Roku w lesie. Pomysł genialny w swojej prostocie – komiks-kartonówka. Dla niewtajemniczonych – kartonówka to robocza nazwa książeczki dla najmłodszych dzieci, takiej z usztywnianymi kartkami.

Historia jest banalnie prosta – Loczek nie posłuchał mamy i skakał zaraz po jedzeniu, więc dostał czkawki. Teraz na różne smocze sposoby próbuje sobie z nią poradzić, aż w końcu zawstydzony przyznaje się, co zrobił. Oczywiście supermama ratuje sytuację (mamy mają taką moc), a Loczek może wrócić do skakania.

Jakie są największe plusy tej książeczki? Sympatyczny bohater, proste kolorowe rysunki i wyraźne drukowane litery. Na obrazkach nie dzieje się ani za dużo, ani za mało. Najmłodsze dzieci mogą spokojnie same opowiedzieć na ich podstawie historię Loczka. A starszym – i tu fanfary – książeczka pomoże w nauce czytania! Dzieci, które dopiero zaczynają przygodę ze składaniem liter, szybko się zniechęcają. Nic dziwnego – to dla nich duży wysiłek. Tutaj mają zaledwie jedno, dwa zdania na stronę. I już mogą przekręcić kartkę. To bardzo motywuje.

Komiksy dla dzieci Sowa Detektyw

Adam Święcki, Pani Detektyw Sowa

Kolejna kartonówka od wydawnictwa Tadam. Tym razem historia jest rymowana, a rymy – powiedzmy sobie szczerze – nie są najwyższych lotów. Ale to znów książka dla najmłodszych, więc pewnie nie trzeba się czepiać. Tyle że na Sowie nie poćwiczymy już raczej czytania z sześciolatkiem – mojego starszaka ta historia szybko znudziła.

Sowa dowiaduje się, że z dębu zniknęły żołędzie. Lata po całym lesie, spotyka różne zwierzęta i wszędzie o nie rozpytuje. I o ile fabuła jest banalna, to trzeba koniecznie docenić to, co dzieje się w warstwie obrazkowej. To już nie proste rysunki jak w Smoczku Loczku. Każdy obrazek opiera się na geometrycznych kształtach, czasem są realistyczne (o ile można tak powiedzieć o bajce o gadających zwierzętach), często – abstrakcyjne. Sowa zanurzona jest do pasa w trawie, ryby oglądamy spod wody, a niedźwiedzia widzimy tylko do połowy, i to tej dolnej połowy. Góra misia jest dopiero na drugiej stronie. Nie przesadzę, jeśli powiem, że to najlepiej narysowana kartonówka, jaką widziałam.

Komiksy dla dzieci Miś Zbyś

Maciej Jasiński, Piotr Nowacki, Norbert Rybarczyk, Detektyw Miś Zbyś na tropie. Kosmos to za mało

Przechodzimy do lektur dla nieco starszych dzieci. Historia misia Zbysia ukazała się w serii o wdzięcznej nazwie Krótkie Gatki wydawanej przez kulturę gniewu – wydawnictwo, które dopiero odkrywam, ale którym już jestem zachwycona. Zbysiowi i borsukowi Mrukowi bardzo ważną misję (powiem więcej – niezwykle ważną misję) zlecają Agent P i Agent Pe. Księżycowy złodziej kradnie żarówki i akumulatory ze statków kosmicznych. Wyczuwacie ten poziom absurdu? Cała książeczka od niego aż kipi. Nawet ja, zgorzkniała i sterana życiem trzydziestolatka, uśmiechałam się w czasie lektury.

Zbyś i Mruk tworzą kolejny niezapomniany duet w historii literatury. Miś podchodzi do życia ze stoickim spokojem, krok do kroku dąży do rozwiązania zagadki – a właściwie czeka, aż zagadka sama się rozwiąże. Borsuk z kolei ma nieustanny słowotok, przygłupie pomysły i co najmniej dziwne poczucie humoru. Co ciekawe, wchodzą w interakcję z młodym czytelnikiem. Proszą, żeby wrócić na konkretną stronę i poszukać jakichś informacji albo wybrać drzwi, za którymi detektywi znajdą rakietę kosmiczną. Dzieci to lubią!

Jak się pewnie domyślacie, miś i borsuk – zupełnym przypadkiem – osiągają sukces. A przy okazji dobrze się bawią. Odnoszę wrażenie, że autorzy też mieli niezły ubaw, kiedy wymyślali ten komiks.

Komiksy dla dzieci Kubatu

Jakub Syty, Przemysław „Surpiko” Surma, Kubatu. I tak nie uwierzysz!

Papuga Kubatu to maskotka stworzona przez potężnego czarnoksiężnika, wysłana siedem lat temu do pewnego domu z misją pilnowania małego Kaja. Dziś chłopiec podrósł już na tyle, że nie potrzebuje swojego pluszowego przyjaciela. A przynajmniej tak mu się wydaje. Gdy Kubatu nocą wychodzi z domu, by wrócić tam, skąd przybył, jest już za późno na zmianę decyzji.

Część tej historii, wydanej przez Egmont Polska, rozgrywa się po ciemku – w czarno-niebieskich kolorach. Część w zamku czarnoksiężnika – wtedy całe strony spływają czerwienią. Po drodze musimy rozwiązywać zagadki, nie zgubić się w labiryncie. I spróbować się nie wzruszyć, kiedy nadchodzi czas rozstania chłopca z ulubionym przyjacielem.

Czy Kubatu i Kaj będą mogli wrócić razem do domu? Kim naprawdę jest czarnoksiężnik? I dlaczego mama znowu okazała się niezbędna? Tego Wam nie powiem. Bo i tak nie uwierzycie.

Komiksy dla dzieci 88/89

Michał Rzecznik, Przemek Surma, 88/89

Lekcja 140. Temat: Odmiana przymiotnika. Wy też podkreślaliście tematy w zeszycie? Ten komiks to podróż sentymentalna już od pierwszej strony. Na wewnętrznej części okładki mamy właśnie fragment zeszytu ucznia podstawówki – starannym okrągłym pismem, takim, jakiego nikt już potem w dorosłym życiu nie używa, wypisana deklinacja słów: „młody chłopiec” i „młoda dziewczyna”.

Przez całą książkę prowadzi nas jej główny bohater – Adam, niegdyś zwany Adasiem, czego zresztą bardzo nie lubił. Dzięki Adamowi dowiadujemy się na przykład, czym tak naprawdę jest komiks:

Ostatnio dużo o tym myślałem i chyba już wiem. Moim zdaniem książka składa się z tekstu i niekiedy rysunków, a komiks wprost przeciwnie, z rysunków i czasami tekstu.

88/89 wydawnictwa Widnokrąg to książka o przełomie. Ale o przełomie widzianym oczami małego chłopca. Wielka historia toczy się gdzieś w tle, a głównym zmartwieniem Adasia jest wypracowanie z polskiego i uzbieranie wśród sąsiadów dostatecznej liczby butelek, żeby po oddaniu ich do skupu wystarczyło na lody. Jego osobistą tragedią nie jest polityka, ale choroba kochanego dziadka. Najbardziej przejmujący fragment książki to scena, kiedy Adaś jedzie na jego pogrzeb. Czerń, zawiązywany krawat, czarne buty, nad nimi dymek z napisem: „Dupa, dupa, dupa”. A potem wnętrze samochodu, które oglądamy z tylnego siedzenia.

Cały komiks to zlepek wspomnień 35-latka. Krótkie sceny jak kadry z filmu albo opowiadane w rodzinie anegdoty. Informacje o wyborach roku ‘89 przepisane z Wikipedii. Co dla Adama wtedy znaczyła wolność? Brak kolejek, sklepy pełne puszek z szynką, czekolada dla każdego dziecka. I pomarańcze. Z Ameryki. A w telewizji filmy Disneya wyświetlane co godzinę.

I wiecie co? Nic się nie zmieniło. Ani nazajutrz, ani przez cały następny tydzień. W drugim tygodniu od wyborów do reszty straciłem nadzieję.

Coś się jednak zmieniło. Ale to już zupełnie inna opowieść. Cały czas się zastanawiam – czy rzeczywiście dla dzieci? Czy raczej dla 30-latków?

Znasz te komiksy? Możesz mi jakieś polecić?

Komentarzy: 6

  1. Jako matka z 30-ką na karku czuję mocne zaciekawienie komiksem 88/89. A Smoczek Loczek i Detektyw Sowa oraz świeżutki Pan Łasuch Miś już dodane do koszyka. 🙂

    1. Bardzo polecam „88/89”. To takie migawki wspomnień, jakie chyba każdy z nas ma. Trochę śmieszne, trochę wzruszające…

      Loczkiem, Sową i innymi się nie zawiedziecie! To będą dla mnie chyba książki dziecięce roku 🙂 O ile czegoś nowego nie znajdę, bo jeszcze parę miesięcy przed nami 😉

  2. Moje siostrzenice jakoś nie wykazują zainteresowania tym gatunkiem, gdzie ja wraz z ich matką będąc w ich wieku biłyśmy się o to, która pierwsza będzie czytać Kajko i Kokosza 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *